wtorek, 18 sierpnia 2009

Zaczęło się..

"Panie pomóż nam, 
Przezwyciężyć strach 
Pomóż i miłością ulecz nas, 
Z nienawiści ran.."


Po pielgrzymce. Dosyć mieszane uczucia, bo chyba nic nie zasiałam w sercu.
Jakoś pod względem duchowym nie przeżyłam tej pielgrzymki.. tak jak chciałam. Może to kwestia mojego podejścia do sprawy.. może za mało skupienia, samodyscypliny..
Przecież mogłam się nie raz zmusić, czy próbować skupić na różańcu, który jest bardzo trudną modlitwą.. z resztą sama wiem ,że po powrocie do domu jeszcze ciężej będzie mi po niego sięgnąć. 
Plus to to ,że poznało się ludzi .. takimi jakimi są, później można byłoby się na nich przejechac..

Teraz początek roku.. znów obawy. Drugi rok zdaje się być najtrudniejszym.. teraz trzeba będzie się przyłożyć, bo ZA ROK MATURA.
Ale przecież takie zdanie powtarza niejeden z nas co roku.. cały czas postanowienia bycia lepszym w tym roku, a czy tak na prawdę będzie? Bo chcę się wreszcie czymś zająć, znaleść  swoje powołanie..a przynajmniej ukszatłtowac sobie drogę do przyszłości..
Boje się szkoły, boję się,że znów zamiast robić coś pożyteczego ja zmarnuje czas..tego,że znów poczuję pustkę i że oddale się od Boga i pewnych osób..
Kurna cały czas lęk.
No ale niby trzeba myśleć pozytywnie, bo tak ogólnie to jest nawet "klawo".